- Szczegóły
- Opublikowano: 05 wrzesień 2013 05 wrzesień 2013
BM: „Zainwestowałam w związek” czyli kobieta potraktowała miłość jak biznes, zawarła niepisaną umowę, która miała nieść ze sobą określony pakiet korzyści. Mężczyzna się nie wywiązał, np. za mało zarabiał, za dużo czasu spędzał z kolegami, zdradził, zatem kobiecie należy się swego rodzaju „odszkodowanie” - każda umowa zwykle przewiduje jakieś kary, czy zwrot poniesionych kosztów. Mam wrażenie, że gdy kobieta krzyczy „to mnie się należy” - to sprowadza uczucie do transakcji. Nie mówię, żeby godzić się na krzywdę milczeniem, jednak między uległością, a pełną zajadłości i postawy roszczeniowej walką jest naprawdę cały zakres postaw, słów, zachowań....
Małgorzata Krawczak: Odszkodowanie należy się w zasadzie w dwóch przypadkach. W pierwszym, gdy miałam wykupioną polisę na życie. Taką polisą jest właśnie inwestycja w siebie, w swój rozwój, w swoją atrakcyjność, w swoją niezależność emocjonalną i finansową. I tu wypłata jest natychmiastowa – umiem sobie radzić.
W drugim przypadku, gdy był to nieszczęśliwy wypadek podyktowany wystąpieniem czynników zewnętrznych, absolutnie od nas niezależnych. Wtedy odszkodowanie idzie z polisy innej niż nasza. Jednak jakby na życie nie patrzeć, to nigdy nie jest tak, że ktoś jest bez winy. Co zrobiłaś lub czego nie zrobiłaś, aby związek był relacją a nie inwestycją? Jakiego odszkodowania i za co oczekujesz?
Swego rodzaju przedmiotowość możemy obserwować nawet w trwających związkach. Wystarczy dobrze posłuchać - jeżeli kobieta podkreśla, że „gdyby miała milion, to odejdzie, kupi sobie mieszkanie i będzie sobie mieszkać sama”, albo nawet dorzuci: „spłacę mu mieszkanie – niech ma za te lata zmarnowane ze mną”, to właśnie przedmiotowo traktuje związek. Nawet jeżeli nie używa słowa „inwestować”, to o tego rodzaju „transakcji” myśli. Nic ze związku nie wyszło, zatem „wyrównajmy koszty” w najlepszym układzie, albo „masz mi wynagrodzić te zmarnowane lata” w najgorszym.
BM: Mówi się, że ludzi poznaje się nie tylko po tym jak zaczynają, ale po tym jak kończą. Mężczyzna zdradził, a ona przy rozstaniu zabrała mu samochód, oszczędności, wszystkie cenne rzeczy z mieszkania i zażądała kilkunastu tysięcy złotych. I wiesz co? On jej to dał. Stwierdził, że jeżeli tyle jest wart jego święty spokój, to jest to stosunkowo nieduża cena.
Małgorzata Krawczak: Kobieta sama pokazała jaka była jej pozycja w związku. Wyceniła siebie właśnie na tyle.
To ból wielu związków i koszmar wielu małżeństw: traktowanie partnerstwa jako jakieś inwestycji. Jeżeli przestaniemy traktować się jako partnerów biznesowych, jeżeli przestaniemy wyliczać: ja tobie to, a ty mi tamto, jeżeli zaczniemy dawać coś od siebie szczerze, budować własną postawę pełną godności, wartości, miłości – dopiero wtedy mamy szansę budować zdrowy związek.
BM: Małżeństwo swego czasu miało głównie charakter ekonomiczny – wtedy strony jasno określały obowiązki i korzyści. Teraz z jednej strony mamy pompowane amerykańskimi komediami romantycznymi wyobrażenie o romantycznej, wiecznej miłości, a z drugiej... nadal oczekujemy korzyści z „instytucji” małżeństwa.
Małgorzata Krawczak: Przestańmy oczekiwać korzyści ze związku, tylko wprowadźmy życie do tego związku. Życie to przestrzeń, stwórzmy je sobie, zagospodarujmy po swojemu i zapraszajmy się wzajemnie do własnych przestrzeni. Jako zapraszający nie pozwalajmy, aby ktoś zmieniał cokolwiek w nich, jako zaproszenie nie ulegajmy pokusom zmieniania. Dbajmy o własne przestrzenie, inspirujmy się przestrzeniami partnerów i pamiętajmy, że małżeństwo to nie inwestycja, tylko pewien puzzel miłości, do którego dopasowują się inne puzzle tworząc piękny obraz. Jedyny problem to taki, że nie wiadomo, ile tych puzzli jest...
BM: Dziękuję za rozmowę.
O ekspercie
Małgorzata Krawczak - certyfikowany coach, trener rozwoju emocjonalnego, mówca motywacyjny. Prowadzi warsztaty z zakresu procesu komunikacji z klientem.
POLECAMY
Emocjonalna niezależność kobiet
„Powinnam.”, „Muszę.”, „Wypada, abym” - zaklęcia czarnej magii samodestrukcji. O emocjonalnej niezależności kobiet rozmawiamy z Małgorzatą Krawczak, coach relacji, trenerką rozwoju, właścicielką NaturaSukcesu.pl
Ja i moja maska jaką zakładam na co dzień
Kryjemy się za peleryną tuszującą nasze intencje, nasze sposoby działania. Manipulujemy z wdziękiem. Bez maski nasze zamiary są bardzo widoczne. Są ludzie którzy ubierają maski, aby wzbudzić litość czy współczucie i tacy, którzy ubierają maskę osoby silnej by wzbudzić autorytet. Masek może być naprawdę wiele.
- mówi Małgorzata Krawczak, coach ICF, trenerka rozwoju.
Między miłością a pretensją, czyli ja kocham, ja oczekuję... cz.2
Kontrolę masz wtedy, gdy ty wydajesz polecenia, jeśli narzucasz innym, co mają zrobić. Może się zdarzyć, że matka nie umie się bawić z dzieckiem, nie wie jak to robić, więc przerzuca swoją miłość na karmienie, kierując się tutaj pierwotnymi instynktami – silny, znaczy się najedzony, więc przetrwa. -
Ciąg dalszy rozmowy o miłości pretensjonalnej.
- «« poprz.
- nast.