- Szczegóły
- Redakcja Redakcja
- Opublikowano: 07 marzec 2014 07 marzec 2014
Agnieszka Pieczyńska, właścicielka firmy konsultingowej, doradca w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw to kolejna bohaterka cyklu Kobieta Sukcesu. Imponuje charyzmą, dystansem do siebie i wiarą we własną sprawczość. Zaczynamy rozmowę o płci w biznesie, brniemy przez cechy prawdziwego przywódcy, a kończymy na.. roli nastawienia do pracy zawodowej i życia w ogóle.
Beata Mąkolska, Wellnessday.eu: Okazuje się, że najbardziej popularnym słowem ubiegłego roku jest "gender". Mówi się także, iż "biznes ma płeć". Jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Agnieszka Pieczyńska: Przyznam, że ja o biznesie tak nie myślę i nigdy nie myślałam. Paradoksalnie problem z płcią w biznesie dociera do mnie od kobiet, które z tym walczą. Nie da się, rzecz jasna, zaprzeczyć temu, że kobiety zarabiają mniej na tych samych stanowiskach co mężczyźni. Jednak ja tego nigdy nie doświadczyłam. Myślę, że też dlatego, że jestem trochę jak facet.
BM: Co konkretnie ma Pani na myśli? Chodzi Pani o cechy charakteru?
Agnieszka Pieczyńska: Posiadam pewne cechy stereotypowo przypisane mężczyznom, jak koncentracja na celu, na faktach, pewnego rodzaju bezkompromisowość.
BM: Czy to nie wynika bardziej z temperamentu? Często kobiety mówią, że są to cechy uznawane za męskie, bo przez mężczyzn są premiowane.
Agnieszka Pieczyńska: Myślę, że temperament może mieć tu znaczenie :) Faktycznie jest tak, że lepiej pracuje nam się z osobami podobnymi do nas samych. Pewnie ta reguła dotyczy także panów. Choć ten podział na męskie i kobiece jest sporym uproszczeniem. Przyznaję, że sama, nie mam nic przeciwko umownemu podziałowi na męskie i damskie. Ludzie potrzebują pewnego rodzaju kluczy, podziałów i instrukcji. Stereotyp w kontekście społecznym w pewnym stopniu jest potrzebny.. Oczywiście to jest także kwestia skali – przesada nigdy nie jest wskazana. Nie można ugrzęznąć w stereotypach i odebrać ludziom prawa do działania wbrew nim.
BM: Często dopiero kobiety, które odnalazły swoje miejsce w życiu, są w stanie docenić tą własną kobiecość, nie bać się eksponować cech uznawanych za kobiece, dobrze czuć się we własnej skórze. Niejednokrotnie spotkałam się z takim podziałem wśród kobiet: pierwsza grupa kobiet, to takie, które eksponują seksualność aż do przesady, celem zdobycia w ten sposób pewnych korzyści, zaś druga grupa Pań chce za wszelką cenę maskować seksualność, by nie być w jakikolwiek sposób obiektem pożądania seksualnego. Jedna i druga grupa podchodzi życzeniowo – chcą mieć wpływ na to, co dzieje się w głowach mężczyzn.
Agnieszka Pieczyńska: Pewnie idealna sytuacja to taka, o której Pani mówi; jestem świadoma siebie i świadomie podejmuję decyzję o tym, które aspekty siebie chcę angażować w relację. Jeśli kobieta chce pomagać sobie wchodząc w rolę uwodzicielki – jej wybór. Mężczyźni też stosują podobne strategie. Grunt to być świadomym konsekwencji. Znam atrakcyjne kobiety pracujące w biznesie, które nie koncentrując się na tym aspekcie relacji damsko – męskich, nie zawracają sobie tym głowy, co nie oznacza, że nie są świadome swojej kobiecości. To chyba lepsza strategia.
BM: Jest już Pani w biznesie długo, jak powiedziała Pani – mierzy to wiekiem swojego syna, który ma 21 lat. Czy to oznacza, że po urodzeniu dziecka dostała Pani skrzydeł – jak wiele świeżo upieczonych mam?
Agnieszka Pieczyńska: Syna urodziłam, gdy miałam 19 lat, napisałam maturę i po prostu musiałam stworzyć mu warunki życiowe. Miałam ogromną determinację zawodową właśnie z powodu konieczności utrzymania rodziny. Podjęłam pierwszą pracę, drugą pracę... Pierwsza praca, jeszcze na zlecenie, była najlepszym potwierdzeniem mojej determinacji - choć był wymagany język niemiecki, a ja po niemiecku umiałam powiedzieć tylko "danke", to dostałam tę pracę.
W kolejnej pracy miałam być sekretarką, szybko jednak okazało się, że kompletnie się do tego nie nadaję, a że w tej firmie słabo funkcjonował dział handlowy, zaproponowałam szefowi, żeby mnie tam przeniósł. I tak to się zaczęło. Później - miałam chyba 25 lat - zaczęłam pracować w sieci sklepów Berti – przyszłam do tej pracy jako asystentka kupca, a kończyłam pracę jako członek zarządu, dyrektor handlowy... Także tam się nauczyłam bardzo wiele.
BM: Można powiedzieć, że sukcesywnie wspinała się Pani po szczeblach kariery.
Agnieszka Pieczyńska: Tak. Później pracowałam jako prezes zarządu w jeszcze innej firmie.... później dyrektor zarządzający w jeszcze innej.... aż wreszcie założyłam własny biznes.
BM: W porównaniu do poprzednich posad – czy może Pani powiedzieć, że teraz czuje się najbardziej niezależna?
Agnieszka Pieczyńska: Na pewno to ja decyduję o tym co będę robiła, z kim i kiedy. Praca, którą wykonuję jest pracą, w której łatwo zmierzyć efekty. Kiedy patrzę na swoje działania, zawsze chcę żeby moi klienci kojarzyli moją pracę z konkretną korzyścią dla nich. Aby tak się stało, muszę być ja - ze swoimi kompetencjami - i klient z chęcią robienia tego, co ja zalecam. Przy czym klient musi nie tylko chcieć, ale także mieć możliwości.
Klient nie zawsze dobrze potrafi zdiagnozować problem w firmie, dlatego zaczynam pracę od audytu – często okazuje się, że problem leży gdzie indziej – nie, na przykład, w braku motywacji zespołu jak zakładał przedsiębiorca. Także właściciel czy prezes firmy musi mieć w sobie dużo pokory i motywacji do zmiany, żeby przyjąć informację zwrotną o tym, co nie działa w firmie.
Pracuję z takimi klientami, z którymi w efekcie współpracy możemy osiągnać efekt synergii i coś wspólnie zmienić, wypracować.
BM: Jakie Pani zdaniem mają cechy prawdziwi przywódcy?
Agnieszka Pieczyńska: Wie Pani, to tak jak z marketingiem – zależy jaka grupa docelowa (śmiech). Różni są ludzie i mają różne swoje "grupy docelowe" – jeden trafia do takich ludzi, inny do innych...
Bez wątpienia żeby być w ogóle przywódcą, trzeba być świadomym samego siebie. Trzeba dać ludziom wiarygodność i spójność. Tak właśnie się dzieje – kupujemy człowieka, który jest spójny i wiarygodny. Myślę, że to jest klucz do liderstwa – nie wysublimowane, wyuczone techniki - tylko chęć przekonania innych do tego, w co naprawdę wierzę.
BM: Patrząc na swoje życie zawodowe – jak Pani sądzi, na ile awansy były docenieniem Pani kompetencji, a na ile – przypadkiem, albo po prostu szczęściem? Czy może to kwestia odpowiednich "znajomości"?
Agnieszka Pieczyńska: Zatrzymajmy się przy tych znajomościach - to co w Ameryce nazywamy "networkingiem", w Polsce ma nacechowanie pejoratywne. Jeżeli ktoś mnie zatrudnia, bo mnie zna, a ja nie mam do tego kompetencji – to rzeczywiście jest to naganne. Jeżeli jednak ktoś mnie zna i chce skorzystać z moich kompetencji, bo ma do mnie zaufanie – to nie widzę w tym nic złego. Czas żeby Polacy zaczęli myśleć o znajomościach w kategoriach kapitału społecznego, budowania pewnej grupy wzajemnej wymiany doświadczeń i tak dalej.
Natomiast w moim przypadku.... cóż, chyba mówiąc wprost – rozpychałam się łokciami! :)
BM: Słowem – sięgała Pani po to, co uważała, że jej się należy :)
Agnieszka Pieczyńska: Nastawienie jest kluczowe i w biznesie, i w życiu. Bliskie jest mi podejście, że dostajemy to, czego się spodziewamy. Jeśli myślisz jedynie o ograniczeniach, zauważasz ich wokół mnóstwo, gdy koncentrujesz się na szansach – masz możliwość z nich skorzystać. Zamiast np. myśleć, że nie masz pieniędzy – pomyśl jak je zarobić. Mnie szkoda czasu i zdrowia na skupianie się na negatywach – zawsze myślę przez pryzmat działania, nie unikania.
BM: Prowadząc warsztaty dla kobiet właśnie z radzenia sobie z negatywnymi myślami, obserwuję jak bardzo trudno jest wyjść z utartego schematu myślenia – mamy wkodowane pewne sposoby myślenia i niezmiernie ciężko jest pozbyć się tych nawyków.
Agnieszka Pieczyńska: Ten dialog wewnętrzny, dialog ze sobą... Bardzo rzadko zwracamy na siebie uwagę, na te impulsy, myśli, na to, co się dzieje z ciałem, gdy ktoś nas wkurzy, zasmuci, zdenerwuje...
Raczej jestem skłonna myśleć, że dużo tego, co sobie fundujemy w życiu, zależy od nas, od naszej postawy, od naszego działania. Wolę tak myśleć, gdyż wtedy wiem, że mogę coś z tym zrobić, że mam wpływ.
BM: A jak Pani rozładowuje stres?
Agnieszka Pieczyńska: Metod jest dużo, wszystko zależy od kontekstu i od tego, skąd się ten stres bierze. Kontakt z kolorem, formą jest dla mnie odstresowujący – takie twórcze sesje :) Odstresowuję się jeszcze w może banalny sposób... sprzątam mój dom. I gdy już wszystko uporządkuję, gdy każda rzecz ma swoje miejsce, mogę usiąść w fotelu, włączyć muzykę, kominek i spokojnie poczytać książkę. Taka sublimacja potrzeby kontrolowania :)
Głównie staram nie doprowadzać do sytuacji, w której stres miałby się kumulować. Dużo analizuję, coś mnie wyprowadza z równowagi, przerabiam to sama ze sobą. Zastanawiam się dlaczego, zastanawiam się, które z moich ograniczeń wpłynęło na to, że dana sytuacja tak mnie wkurzyła.
BM: Gdyby miała Pani doradzić coś kobiecie, która dopiero szuka, błądzi, która nie jest pewna siebie, jeszcze nie wierzy, że jej się uda, bo.... i tutaj tysiąc powodów, to co by Pani powiedziała? Tak po mentorsku, dla naszych szukających inspiracji czytelniczek.
Agnieszka Pieczyńska: Jestem chyba kiepskim mentorem..., ale gdybym spotkała taką zagubioną kobietę, starałabym się jej wytłumaczyć, że to cel określa całą drogę. Że jeżeli wie czego chce, i naprawdę tego chce, to metody się znajdą. Sama znajdzie te sposoby, bo je w sobie ma. Każdy z nas to w sobie ma.
BM: Ludzie rzadko kiedy są dla siebie autorytetami – najczęściej szukają autorytetów na zewnątrz.
Agnieszka Pieczyńska: Można się tym wspierać - ludzie odkrywają różne rzeczy. Jednak to ja sobie jestem busolą, jestem kierunkowskazem, mogę decydować co mi pasuje, co mi nie pasuje. Jeżeli ja jestem pogodzona ze sobą i siebie rozumiem to jest to inna rozmowa... Trzeba mieć w życiu cel. Co chcesz zrobić? Kim ty chcesz być? Jak to powiedział Joseph Campbell, już nieżyjący amerykański antropolog – wspinasz się pięćdziesiąt lat na drabinę, jesteś już na szczycie i co się okazuje – ta drabina stoi nie pod tą ścianą.. Straszna sprawa...
Także wszystko zależy od tego, czego się w życiu chce. Nikt nie ma obowiązku odpowiedzieć na to pytanie gdy ma lat dwadzieścia, dwadzieścia kilka, nawet trzydzieści.... Ja znalazłam odpowiedź gdy miałam skończone trzydzieści lat, urodziłam drugie dziecko i dopiero zrozumiałam co chcę w życiu robić.
Notka
Agnieszka Pieczyńska
Z wyróżnieniem rektorskim ukończyła Wydział Nauk Ekonomicznych i Zarządzania na Uniwersytecie Szczecińskim. Przez dwie dekady gromadziła doświadczenie zawodowe na różnych szczeplach zarządzania. Obecnie pisze doktorat, w ramach którego projektuje model rozwijania kompetencji pracowników w przedsiębiorstwach. Jest konsultantem biznesu, doradza przedsiębiorcom z sektora MiŚP. Autorka artykułów z zakresu zarządzania w prasie kierowanej do przedsiębiorców. Trener biznesu, szkoli w obszarze zarządzania strategicznego, negocjacji, polityki zakupowej, organizacji pracy, zarządzania personelem. Posiada certyfikat Praktyk Programowania Neurolingwistycznego wydany przez International Institute for NLP & MORE. Jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami. Pracuje jako wykładowca akademicki w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Wykłada zarządzanie strategiczne i zarządzanie zasobami ludzkimi.
W roku 2011 założyła Fundację Rozwoju Menedżerów i Biznesu FROME, w której pełni funkcję prezesa zarządu.
http://pieczynska.com.pl/
FROME
Fundacja Rozwoju Menedżerów i Biznesu FROME. Jej celem jest promowanie nowoczesnych metod i koncepcji zarządzania wśród menedżerów i przedsiębiorców. W ramach cyklicznych spotkań uczestnicy mają możliwość pogłębiać swoją wiedzę, dyskutować o doświadczeniach, a także nawiązywać nowe znajomości.
https://pl-pl.facebook.com/pages/Fundacja-Rozwoju-Menedżerów-i-Biznesu-Frome