Rodowita szczecinianka, ukończyła studia w Warszawie, aktualnie mieszka w Krakowie, piękna filigranowa blondynka o silnej osobowości, nie boi się wyzwań. Od kilku lat bierze udział w wyścigach samochodowych i ciężko pracuje na swoje sukcesy. Zajmuje miejsca na podium pozostawiając tym samym mężczyzn w tyle. Możemy oglądać ją w telewizyjnej reklamie „Lotto”. Z powodzeniem działa w firmie „KUZAJ sport i STT racing”, zajmuje się również marketingiem. Prywatnie: związana z Leszkiem Kuzajem, z którym dzieli życie i wielką pasję – cztery koła. Poznajcie bohaterkę cyklu KOBIETA SUKCESU II.

 

aleksandra-furgalAgnieszka Przetak, Wellnessday.eu: Witaj Olu, cieszę się, że w natłoku zajęć znalazłaś czas na rozmowę. Jesteś niewątpliwie połączeniem kobiecej delikatności z siłą charakteru i wiarą we własne możliwości. Wyścigi samochodowe to nie jest łatwy sport i wciąż przecież uważany za typowo męski. Skąd u Ciebie taka pasja i kiedy poczułaś, że to Twój „narkotyk”?

 

Aleksandra Furgał: Przede wszystkim dziękuję za komplementy.
Wszystko zaczęło się jak miałam chyba 13 lat. Tata zabierał mnie na różnego rodzaju imprezy samochodowe, rajdy, wyścigi, KJS'y, które odbywały się w Szczecinie. Pamiętam, że od zawsze pasjonował się motoryzacją, zawsze też chciał mieć syna, z którym będzie mógł dzielić się tą pasją, „niestety” ma dwie córki. Jako dziecko bardzo lubiłam oglądać rajdy czy F1 w TV. Cały świat motorsportu mnie zawsze bardzo interesował, i mimo że wtedy wydawał mi się tak odległy, postanowiłam, że kiedyś wsiądę do prawdziwego auta wyścigowego. Parę lat później moje marzenie spełniło się! Jeździłam w pucharze Picanto, później Ceed'a. Kiedy pojechałam swój pierwszy wyścig wiedziałam, że to jest to! Nie chcę robić niczego innego! Jest to moja największa pasja, miłość, coś co daje mi tlen, bez czego nie mogę funkcjonować.

 

AP: Czyli byłaś dzieckiem, gdy narodziła się Twoja życiowa pasja… A kiedy odkryłaś w sobie przedsiębiorczość i uznałaś, że prowadzenie firmy, w dodatku w męskiej branży, to także coś dla Ciebie?

Aleksandra Furgał: Przedsiębiorcza byłam już chyba jako nastolatka. Pamiętam, że już od 16. roku życia pracowałam, „kombinowałam” na różne sposoby w różnych branżach, od opiekunki do dzieci, poprzez mycie szyb na stacji benzynowej, bycie manikiurzystką, ekspedientką w sklepie, skończywszy na oklejaniu samochodów wyścigowych i rajdowych. To że branża uważana jest za typowo męską w ogóle mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Wychowywałam się bardziej w męskim gronie i miałam zawsze więcej kolegów niż koleżanek. Jakoś lepiej idzie mi rozmowa z nimi, chyba ze względu na zainteresowania. Pracuję w branży, która jest moją pasją i hobby, sprawia mi to przyjemność. Jestem szczęśliwa i spełniona w tym, co robię, a to przecież jest najważniejsze.


AP: Jakie cechy charakteru, według Ciebie oczywiście, powinna posiadać kobieta, która pragnie prowadzić firmę?

Aleksandra Furgał: Chyba przede wszystkim mnóstwo samozaparcia, siły, motywacji i chęci do bycia spełnioną, niezależną kobietą.

 


aleksandra-furgal2AP: A jakie są Twoje najmocniejsze strony? Śmiało – to miejsce na ciepłe słowa o sobie samej.

Aleksandra Furgał: Trudno jest pisać o samej sobie, chyba najlepiej skierować to pytanie do moich najbliższych. Na pewno jestem uparta i zawzięta w dobrym tego słowa znaczeniu, jak coś sobie postanowię, to tak długo pracuję aż osiągnę swój cel. Jestem otwartą osobą i dość szybko potrafię nawiązać kontakt z ludźmi, co na pewno jest bardzo istotne we współpracy z nimi. Myślę, że jestem też pracowita i sumienna, można na mnie polegać.

 

AP: Olu, Twoje życie właściwie toczy się na czterech kołach. Gdzie można spotkać Cię w czasie wolnym? Co robisz tylko dla siebie i czym dla Ciebie jest wellness?

Aleksandra Furgał: Można spotkać mnie w podróży. Czasu wolnego nie mam za dużo. Uwielbiam podróżować, odwiedzać znajomych, przyjaciół oraz siostrę, która mieszka w Paryżu. Nie usiedzę w jednym miejscu, co chwilę mnie gdzieś nosi, gdzieś bym pojechała, coś zrobiła... Uwielbiam także sporty wodne, jak tylko mam chwilę i jest pogoda jadę popływać na skuterze, bo od dziecka uprawiam ten sport. Lubię też robić zdjęcia, zawsze interesowała mnie ta sztuka, mam nadzieję, że znajdę w końcu czas, aby zgłębiać jej tajniki. Ja rozumiem wellness jako dobrostan całego organizmu. Zdrowie fizyczne i psychiczne musi współgrać. Staram się tak żyć, aby zaspakajać potrzeby mojego ciała i duszy, to daje mi doskonałe samopoczucie.


AP:  Okazuje się, że oprócz tego, że jesteś piękną, zdrowo żyjącą kobietą z pasją, jesteś również niezwykle odważna. Na początku marca tego roku Leszek Kuzaj został brutalnie ugodzony maczetą przez napastników, którzy chwilę wcześniej zdewastowali samochód zaparkowany przed Waszym domem. Tego samego dnia rano Ty uratowałaś ośmiolatkę z tonącego auta. Świadkiem zdarzenia byli mężczyźni, a tylko Ty bez namysłu skoczyłaś z pomocą do lodowatej wody...
Jesteś w stanie odtworzyć dla nas tamten pamiętny dzień?

 

Aleksandra Furgał: To był dzień jak z filmu!
Od rana wszystko toczyło się na wariackich papierach. Leszek wcześnie rano wyjechał do Warszawy, wracał z niej po kilku godzinach, ponieważ miał już zaplanowane następne spotkanie. Przed południem umówiliśmy się na pętli autobusowej niedaleko naszego domu, aby wymienić się samochodami. Kiedy dojeżdżałam na miejsce, popatrzyłam raz w lusterko - pusto, włączyłam kierunkowskaz, popatrzyłam w lusterko drugi raz i wtedy zobaczyłam samochód, który jechał z bardzo dużą prędkością. Widząc w jakim tempie zbliża się do mnie, wiedziałam, że nie ma szans, żeby wyhamował, a ja nie miałam nawet miejsca na ucieczkę. Zaparłam się więc w fotel i czekałam tak naprawdę na uderzenie, popatrzyłam jeszcze raz w lusterko, w tym momencie samochód w ostatniej chwili skręcił w lewo i wpadł prosto do bajora, jak się później okazało dość głębokiego. Zjechałam na bok, wyszłam z auta i zobaczyłam, że samochód topi się. Nie bardzo wiedziałam, co mam robić, a w topiącym się aucie dostrzegłam dwie przerażone istoty: kobietę i dziewczynkę. Kazałam otworzyć okna i nie zastanawiając się zbyt długo weszłam do lodowatej wody. Wyciągnęłam dziewczynkę przez okno. Niestety podłoże było bardzo grząskie i zdążyłam podać ją tylko Leszkowi, który podjechał na miejsce zdarzenia, po czym zanurzyłam się. Całą akcję bacznie obserwował kierowca autobusu, który stał tam od początku, niestety nie był chętny do pomocy. Inni, którzy w międzyczasie zatrzymywali się, również nie biegli z pomocą. Cóż...
Kilka godzin później doszło do napadu rabunkowego na jeden samochód zaparkowany na parkingu naszej firmy. Całą historię już chyba wszyscy znają z mediów, które dowiedziały się o tym bardzo szybko.
To, co przytrafiło się Leszkowi mogło przytrafić się każdemu. Zobaczył kogoś na posesji, wybiegł z firmy nic nikomu nie mówiąc i zaczął gonić dwóch mężczyzn w kapturach. Niestety nie spodziewał się, że tamci będą zaopatrzeni w maczety. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, kilka szwów… i dziś zostały tylko blizny.


AP: Dwie dramatyczne historie to zdecydowanie za dużo jak na jeden krótki dzień. Na szczęście obie z happy endem! Twoja postawa godna jest podziwu i potwierdza dużą odwagę w drobnym ciele. Serdecznie dziękuję za rozmowę. Życzę Ci dalszych sukcesów w życiu osobistym i na torze wyścigowym.

Aleksandra Furgał:  Dziękuję bardzo. Pozdrawiam wszystkie Czytelniczki i Czytelników.

 

 


 

 

kobieta-sukcesu-II

Wywiad jest częścią akcji KOBIETA SUKCESU II edycja.

W ramach akcji przedstawione zostają sylwetki Pań, które z powodzeniem prowadzą własną firmę, nie zapominając przy tym o zdrowym stylu życia.

 

Patroni:

profi-coachingswpgwp-logo-ok

Strona, na której aktualnie się znajdujesz używa plików cookies w celu poprawnego funkcjonowania. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień cookies w przeglądarce. Wiecej informacji na temat plikow cookies oraz jak je usunac zobacz strone o plikach cookie.

  Akceptuje pliki cookie na tej stronie.
wellnessday.eu