- Szczegóły
- Opublikowano: 16 listopad 2012 16 listopad 2012
Katarzyna Terechowicz – absolwentka ASP w Warszawie i Studium Scenariuszowego PWSFTViT w Łodzi. Scenarzystka, graficzka. Autorka scenariuszy seriali telewizyjnych i filmów fabularnych. Laureatka konkursów scenariuszowych, współautorka „Pamiętnika grzecznego psa”, nagrodzonego w konkursie literackim imienia Astrid Lindgren.
Wraz z Marią Sadowską otrzymała w tym roku nagrodę „Jantar” podczas Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film” w kategorii „najlepszy scenariusz” za film „Dzień Kobiet”. Jest autorką scenariusza do siedmiu odcinków „Głębokiej wody”, która zdobyła Nagrodę Prix Italia dla najlepszego serialu TV w prestiżowym konkursie tegorocznej 64. Edycji Prix Italia. Współscenarzystka „M jak miłość”. Ponadto w księgarniach ukazała się książka „Czego pragnie Maryla”, którą Katarzyna Terechowicz napisała razem z Wojciechem Cesarzem.
Agnieszka Przetak, Wellnessday.eu: Dzień dobry Pani Katarzyno. Ogromnie cieszę się, że znalazła Pani chwilę dla Wellnessday.eu. Rok 2012. to dla Pani nieustające pasmo sukcesów. Gratuluję zdobytych nagród!
Intryguje mnie praca osoby piszącej scenariusze… Napisać scenariusz to chyba tak, jakby napisać książkę. Jest to zajęcie czasochłonne, wymaga skupienia i weny twórczej. W jaki sposób znajduje Pani czas na realizację wszystkich swoich projektów zawodowych i czy każdy dzień jest przez Panią dokładnie zaplanowany?
Katarzyna Terechowicz: Od razu powiem, że scenarzystka to wymarzony zawód mojego życia. Przedtem, przez wiele lat pracowałam jako grafik, ale to było zdecydowanie nie to. Skłamię jednak, mówiąc, że praca scenarzysty to taniec po płatkach róż. To wiele godzin ciężkiej pracy, czasem bardzo czasochłonny research, nieprzespane noce, napięte terminy. Film, czy serial to praca zespołowa, zwykle wiele osób ma wpływ na scenariusz, tak więc scenarzysta ma niewdzięczne zadanie zadowolić wszystkich. A to, jak wiemy, jest niemożliwe i niewykonalne. Poza tym pisanie scenariusza wymaga żelaznej dyscypliny przy budowaniu całej konstrukcji, trzeba się naprawdę mocno skoncentrować.
Bardzo się staram precyzyjnie planować swój dzień, ale ciężko mi to idzie. Są momenty, kiedy trudno się skupić i pisanie idzie jak po grudzie. I nagle o dwunastej w nocy ruszam z kopyta, i siedzę do czwartej, czy piątej nad ranem. A następnego dnia jestem do niczego. Bez sensu. Od czasu do czasu muszę się „zresetować” i odstawić komputer chociaż na jeden dzień. Życie jest w końcu ciekawsze.
AP: Skąd czerpie Pani inspiracje do pisania scenariuszy?
Katarzyna Terechowicz: Z życia, oczywiście. Z tego wszystkiego, co mnie otacza – rozmów, spotkań, usłyszanych historii, reportaży… Czasem inspiracją może być krótka notka w prasie, coś, co przykuje uwagę. Generalnie lubię ludzi, ludzie mnie fascynują – ich motywy, emocje, marzenia, tajemnice, pasje. Kino to dla mnie coś absolutnie magicznego – to możliwość przeżycia cudzych losów, podróży w czasie i przestrzeni… Żeby stworzyć wiarygodnego bohatera, trzeba mocno wejść w jego życie, poczuć to co on czuje, pobyć w jego świecie. Poczuć go przez skórę.
AP: Jak w praktyce wygląda współpraca scenarzysty z reżyserem? Czy to reżyser „składa zamówienie” na scenariusz czy też może odwrotnie – scenarzysta przedstawia swoją ofertę reżyserowi?
Katarzyna Terechowicz: Bardzo różnie. Wszystko zależy od sytuacji. Może być bardzo konkretne zamówienie, albo można też szukać reżysera, czy producenta do swojego projektu.
AP: Właściwie jest Pani „jednoosobową firmą”, kreatywną i pełną pomysłów. Od Pani zależy bieg zdarzeń w serialach, filmach i książkach, które tak lubimy oglądać i czytać. Może Pani stworzyć bohatera dobrego i złego, nadawać postaciom cechy charakteru, kierować ich zachowaniami. Wielu aktorów mówi, że woli grać „czarne charaktery”, bo mogą wówczas pokazać swój kunszt aktorski. A jakie postacie Pani woli tworzyć?
Katarzyna Terechowicz: Dla mnie najciekawsza jest wielowymiarowość, niejednoznaczność postaci – każdy człowiek to cała gama różnych barw i niuansów. Lubię niespodzianki, zaskakujące zwroty akcji, spektakularne przemiany. Z bardzo rzadkimi wyjątkami nikt nie jest jednoznacznie zły, czy dobry. Fascynujące jest towarzyszyć bohaterowi w jego drodze. Zresztą, wykreowana postać zwykle zaczyna żyć własnym życiem i często nas zaskakuje. Człowiek to tajemnica, którą wciąż na nowo można zgłębiać.
AP: Jakie są Pani najmocniejsze strony?
Katarzyna Terechowicz: Na pewno kreatywność, ciekawość życia, wszechstronność. Otwarcie na świat i na ludzi.
AP: Pochodzi Pani z Gdyni, studiowała Pani w Warszawie i w Łodzi. Gdzie obecnie znajduje się Pani miejsce na Ziemi? Jak i gdzie lubi Pani spędzać czas wolny i czym dla Pani jest wellness?
Katarzyna Terechowicz: Mieszkam w Warszawie, ale bardzo często bywam w Barcelonie, gdzie mieszka mój syn. Hiszpania jest dla mnie bardzo inspirująca, daje mi energetycznego kopa – wszystko mi się tam podoba, ludzie, sztuka, klimat, jedzenie, przyroda, atmosfera, koncerty uliczne, zwyczaj wychodzenia na zewnątrz… Nie lubię tylko corridy, która na szczęście została już w niektórych regionach zakazana. Bardzo lubię Dzień Książki w kwietniu – całą noc w Barcelonie odbywają się wtedy uliczne targi książki i obdarowuje się bliskich książką i różą. W wolnym czasie, którego nie mam za wiele, lubię podróżować (niestety zawsze zabieram ze sobą komputer). A z drobnych przyjemności – spacery z psem w lesie, rower, tenis, nałogowe czytanie, oglądanie filmów i seriali, spotkania z przyjaciółmi.
Wellness to jest coś, do czego dążę i czego nie mogę dogonić. Najkrócej mówiąc – to dla mnie równowaga w życiu. Między pracą i zabawą, między rozsądkiem i szaleństwem, dyscypliną, a spontanicznością. Wydaje mi się, że kluczem do satysfakcjonującego życia jest właśnie równowaga, która płynie z naszego wnętrza. Uważnie obserwuję świat i dochodzę do wniosku, że szczęście jest dziś towarem deficytowym. Oczywiście, jesteśmy bombardowani „szczęściem” na łamach kolorowych czasopism, wydaje nam się, że szczęście to teatralne emocje z komedii romantycznej, albo sielankowy obrazek, rodem z reklamy. Ale to coś zupełnie innego. Nie można tego kupić, ani sprzedać. Szczęście płynie z miłości – do siebie, do ludzi, do świata.
AP: Jakie są Pani zawodowe plany na nadchodzący rok? Czy możemy liczyć na dalsze losy Maryli i jej nieznośnej matki?
Katarzyna Terechowicz: Kończymy pracę nad 2-gą serią serialu „Głęboka woda”. Jednocześnie pracuję nad kilkoma innymi projektami. Jeszcze w tym roku wyjdą nasze „Nowe przygody grzecznego psa” – uwielbiam to pisać i już myślimy o trzeciej części. Seria o grzecznym psie to pamiętnik pisany przez naszego kochanego, bezczelnego malamuta, który jak nikt inny umiał korzystać z życia i nie narzekał na brak asertywności. Bardzo możliwe, że jak starczy czasu to powstanie również druga część opowieści o Maryli, w której tytułowa bohaterka przeżyje krótką i bardzo burzliwą karierę aktorki teatralnej, odbędzie gigantyczną awanturę z Oliwierem w Nowym Jorku i dostanie propozycję grania głównej roli w popularnym serialu.
AP: Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę Pani kolejnych sukcesów.
Zobacz też:
Czego pragnie Maryla? - recenzja książki
siążka Katarzyny Terechowicz i Wojciecha Cesarza to lekka lektura, za którą się tęskni i którą najlepiej zacząć czytać w piątek wieczorem, aby w wolną sobotę kontynuować zamiast z ciężkim sercem iść do pracy. Najszybciej w moim życiu przeczytane 398 stron zapełnia ciąg zdarzeń napisany przystępnym językiem, zaopatrzonym w intrygujące pojęcia jak np. „zeszytting” lub „makdonaldyzacja”, w niezwykle dowcipny sposób opisującym perypetie młodej, niedoskonałej kobiety, która pragnie… no właśnie… czego pragnie Maryla?
Wywiad jest częścią akcji KOBIETA SUKCESU II edycja.
W ramach akcji przedstawione zostają sylwetki Pań, które z powodzeniem prowadzą własną firmę, nie zapominając przy tym o zdrowym stylu życia.
Patroni: