- Szczegóły
- Opublikowano: 04 marzec 2013 04 marzec 2013
Zaczyna się niewinnie od niegroźnych plotek na temat nowozatrudnionej koleżanki. „Znasz ten typ”, słyszymy, „żadnego poczucia humoru, żadnego pokazywania emocji.” „Nie ufałabym jej. Wyraźnie widać, jaka jest ambitna.”
Czy to nie dziwne, jak pejoratywny wydźwięk ma słowo „ambicja”, jeśli dotyczy ono kobiet? Podczas gdy ambitni mężczyźni postrzegani są jako ludzie sukcesu, na których z podziwem patrzy się jak dążą do celu, kobiety w tej samej sytuacji odbierane są często krytycznie, a nawet wręcz wrogo.
Ambicja - cecha negatywna?
Według psychologa Dirka Flowersa, ambicja to pojęcie dość skomplikowane. Nie jest to w zasadzie cecha, lecz raczej siła, która motywuje nas w sposób negatywny bądź pozytywny. Ambicja może być kojarzona z podejmowaniem ryzyka. Jesteśmy ambitni, bo zależy nam na osiągnięciu danego statusu materialnego i społecznego. Zdarza się, że człowiek ambitny czuje potrzebę rywalizacji i wygrywania. Zdaniem psychologa ważne jest to, co kieruje naszą ambicją. Słowo ambitny nigdy nie będzie określeniem jednoznacznym.
Psychiatra Anna Fels twierdzi, że kobiety w sposób błędny rozumieją ambicję. W swoim kontrowersyjnym dokumencie „Czy kobiety są mniej ambitne?”, Fels dowodzi, iż w przeszłości płeć piękna utożsamiała ambicję z narcyzmem.
Ludźmi ambitnymi miały być osoby, które lansowały się za wszelką cenę, a przecież ambicja to także docenianie własnych zalet i umiejętności. Zdaniem Fels, kobiety odczuwają taką samą potrzebę podnoszenia kwalifikacji jak i mężczyźni. Nie ma dowodów na to, że ambicja to domena męska.
Nie przyznajemy się do ambicji?
Przy zbieraniu materiałów do książki, Fels rozmawiała z szeregiem kobiet na temat danego zagadnienia. Większość ankietowanych nie przyznawała się do bycia ambitnym, wiążąc znaczenie słowa z manipulacją i wykorzystywaniem innych do własnych celów. Powtarzał się wciąż znany refren: „Tu nie chodzi o mnie, tu liczy się praca”, „Nienawidzę się promować”. Mężczyźni po prostu w ten sposób nie mówią.
Na pytanie „Czy możesz opisać siebie jako osobę ambitną?”, Hannah, właścicielka własnej firmy, stanowczo odpowiada nie, dodając na koniec, iż nigdy nie była tego typu kobietą. „Ale przecież prowadzisz własną firmę?”, pyta Fels. „Założyłam własną działalność, gdyż chciałam mieć elastyczne godziny pracy, aby móc więcej czasu spędzać z własnym synem”, upiera się Hannah. 40-letnia Fiona natomiast przyznaje się otwarcie do tego, że ma aspiracje. „Tak, zdecydowanie jestem osobą ambitną. Chcę mieć kierownicze stanowisko, chcę więcej zarabiać i chcę, żeby ludzie doceniali moją pracę”. Po wypowiedzi prosi jednak, aby nie ujawniać jej danych personalnych.
Nikomu nie mów, że jestem ambitna...
Jak to możliwe, że kobiety wstydzą się przyznać do tego, że są ambitne? Odpowiedź nasunąć mogą wyniki badań przeprowadzone w brytyjskich firmach, które wykazują, że ocena własna pracowników płci żeńskiej jest wciąż stosunkowo niska w porównaniu do płci przeciwnej. Kobiety czują się bardziej komfortowo mówiąc o pracy zespołowej, o sobie w kategoriach „my”, mężczyźni natomiast nie mają większego problemu z powiedzeniem „ja”. Jednak w innych dziedzinach życia niezwiązanych z pracą nie brakuje nam hartu ducha. Przekierowujemy własne ambicje na obszary niezwiązane z pracą, ale boimy się podejmować wyzwań w życiu zawodowym zwłaszcza, jeśli mają konkurować z mężczyznami.
Na szczęście to się zmienia. W dobie kryzysu to podobno kobiety są chętniej zatrudniane na kierownicze stanowiska w firmach korporacyjnych. Zmienia się także nastawienie samych kobiet zwłaszcza z młodszego pokolenia. Dzisiejsze trzydziesto oraz dwudziestolatki podchodzą do ambicji zupełnie inaczej. Zdaniem psycholożki Jacqui Marson, nie jest ona już zjawiskiem wywołującym takie emocje. „Ambicja nie musi się kręcić tylko wokół pieniędzy, władzy i statusu”, twierdzi Marson. „Możesz tego pragnąć i dążyć do tego, ale również masz ambicje, aby być szczęśliwą i mieć więcej czasu dla siebie lub dla rodziny”.
Anna Jankowska
fot. "Autoportret"/ Galeria Wellnessday.eu
Na podst.: www.psychologies.co.uk
POLECAMY
Lepiej pokochać swoją pracę niż ją zmienić - zwłaszcza w dobie kryzysu
Jeszcze kilka lat, kiedy praca przestawała dawać satysfakcję bądź, co gorsza, pracowało się dla szefa z piekła rodem, rozwiązanie było proste – zmienić firmę. Dziś, w dobie kryzysu takie posunięcie nie wydaje się najrozsądniejszym krokiem.
Satysfakcja z pracy przekłada się nie tylko na nasze samopoczucie, ale także na nasze kontakty z bliskimi. Ma niebagatelny wpływ na naszą jakość życia, dlatego też szczęście w pracy jak najbardziej związane jest z podążaniem ścieżką wellness. Według Jessiki Pryce-Jones istnieją trzy główne powody dla których pracujemy...
Jaka praca, takie... samopoczucie
Powszechny pogląd, że lepiej mieć byle jaką pracę niż żadną, wydaje się przeczyć najnowszym badaniom przeprowadzonym przez naukowców z Uniwersytetu Australian w Canberra. Odkryli oni, że kiepsko opłacana, wymagająca praca, w której pracownik nie ma za bardzo kontroli, i która nie daje pewności zatrudnienia - ma ten sam negatywny wpływ na pracowników i ich samopoczucie (well-being), jak nie posiadanie pracy w ogóle.
5 sposobów na pozbycie się stresu w pracy
Gdy mózg przełącza się na stres, problemy wydają się nierozwiązywalne i przytłaczają nas odbierając energię i ochotę do życia. Przestajemy widzieć jasno i myśleć twórczo. Stresujemy się jeszcze bardziej, bywa, że popadamy w panikę. Czasem wystarczy wyjść z błędnego koła stresu, by znaleźć rozwiązanie. Pytanie brzmi - jak to zrobić?